Tytuł artykułu od razu stawia fundamentalne pytanie: jaka jest przyszłość stosunków między cywilizacją zachodnią, a cywilizacją islamską? Odpowiedź na nie należałoby jednak poprzedzić wyjaśnieniem kilku kwestii związanych z rozumieniem pojęcia cywilizacji. Czym ona tak naprawdę jest? Jakie cywilizacje możemy wyróżnić w obecnym świecie, i przede wszystkim na czym polega i z czego się bierze konflikt między cywilizacjami zachodu i islamu?
Cywilizacja (civilis) to poziom rozwoju osiągnięty przez daną społeczność w pewnym okresie historycznym, przede wszystkim w dziedzinie kultury materialnej, zwłaszcza nauki i techniki, które traktuje się jako środki pozwalające nie tylko sprostać wymogom związanym z życiem w takim czy innym środowisku naturalnym, ale także maksymalnie wykorzystywać jego zasoby i neutralizować negatywne oddziaływanie sił przyrody na człowieka. Zagadnienia dotyczące cywilizacji od dłuższego czasu jest poruszany przez szereg badaczy, począwszy od historyków, a skończywszy na socjologach. Jest to temat cały czas aktualny, gdyż dotyczy praktycznie każdego z nas. By mówić o cywilizacji, musi ona trwać co najmniej kilka pokoleń. Według Feliksa Konecznego cywilizacja jest to „metoda ustroju życia zbiorowego”. Nie łączy on jej zatem z poziomem rozwoju, ale z zasadami określającymi całokształt współżycia społecznego i pojęciami abstrakcyjnymi, do jakich odwołuje się społeczność, uzasadniając te zasady. W obrębie tak określonych cywilizacji mogą powstawać różne kultury, będące odmianami cywilizacji. Profesor ten określa też prawa cywilizacyjne. Podobnie jak później Samuel Huntington uważa on, że naturalnym stanem między cywilizacjami jest walka, jednak jej przyczyny widzi nie tylko w różnicach religijnych, ale w innym podejściu do wszystkich dziedzin życia. Koneczny wyróżnia 22 cywilizacje historyczne; współcześnie (czyli w pierwszej połowie XX wieku, bo wtedy Koneczny pisał swoje dzieła) istnieje według niego siedem z nich:
• Bramińska
• Żydowska
• Chińska
• Turańska
• Bizantyńska
• Łacińska
• Arabska
Patrząc na dzieje cywilizacji, Koneczny zaobserwował pewne prawidłowości. Oto kilka z nich:
– Nikt nie jest cywilizowany na dwa sposoby.
– Cywilizacje na styku muszą się zwalczać.
– Przy równouprawnieniu i braku walki zwycięża niższa (mniej wymagająca).
– Mechaniczne mieszanki cywilizacyjne giną, bo są niespójne.
W ujęciu Samuela Huntingtona wyróżnić możemy współcześnie dziewięć cywilizacji1:
• cywilizacja zachodnia
• cywilizacja latynoamerykańska
• cywilizacja prawosławna lub bizantyjska
• cywilizacja afrykańska
• cywilizacja islamska
• cywilizacja hinduistyczna
• cywilizacja buddyjska
• cywilizacja chińska
• cywilizacja japońska
Każda cywilizacja dąży do ucywilizowania sąsiadów na swoją modłę, stąd nigdy nie przestaną się ze sobą zmagać. Można więc w opisie relacji między cywilizacją Zachodu a cywilizacją islamu skoncentrować się na aspekcie funkcjonujących w tych cywilizacjach modelach władzy, systemów ekonomicznych, myślowych czy też religijnych. Na poziomie tego ostatniego aspektu, który w przypadku cywilizacji islamu, gdzie religia odgrywa rolę decydującą, jest szczególnie istotny, skoncentruję moją uwagę na zjawisku obecnym w działaniach Kościoła katolickiego, a określanym terminem „dialog międzyreligijny chrześcijańsko-muzułmański”. Relacje zaś między cywilizacją Zachodu a cywilizacją islamu przyjęły formę permanentnej konfrontacji, czego nadal trwający tzw. konflikt na tle karykatur Mahometa jest dobitnym przykładem. Niestety, trzeba uznać wobec tego, co się dzieje we współczesnym świecie, że zwolennicy Samuela Huntingtona mogą mieć dzisiaj wątpliwe powody do zadowolenia z tego, że ich wizja globalnych relacji międzyludzkich, jako nieuniknionego konfliktu cywilizacji, zaczęła się spełniać na naszych oczach. Należy postawić sobie pytanie z czego bierze się ten konflikt i jakie są jego skutki. Islam pod względem dziedzictwa kulturowego bardzo różni się od cywilizacji zachodniej. Jest to ich zdaniem dziedzictwo nieporównywalnie lepsze. Świat islamu nie ma państwa- ośrodka, dlatego stosunki poszczególnych jego państw z Zachodem kształtują się w bardzo różny sposób. Od lat siedemdziesiątych przejawia się jednak stały, wyraźnie antyzachodni trend. Głównymi skutkami takiego stanu rzeczy jest fundamentalistyczne nastawienie wielu islamskich państw do Zachodu i przejmowanie władzy przez ugrupowania negatywnie nastawione do dialogu z Zachodem2.
Geneza konfliktu między światem zachodnim i islamskim
Aby móc zrozumieć przyczyny obecnego kryzysu, należy sobie przypomnieć genezę tego dialogu i jego kontekst. Przyjęło, że ów dialog został zapoczątkowany w 1965 r. czasie II Soboru Watykańskiego, którego jeden z oficjalnych dokumentów nosił wymowny tytuł: Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich („Nostra Aetate”)3. Przesłanie tego dokumentu było czymś absolutnie nowym w Kościele katolickim. Jego główno myślą było otwarcie się na inne religie, w tym zwłaszcza na judaizm i islam, było gestem proroczym wobec całej wspólnoty ludzkiej. Deklaracja „Nostra Aetate” następująco określa cele dialogu międzyreligijnego względem świata islamu: Jeśli, w czasie stuleci, pojawiły się między chrześcijanami i muzułmanami liczne waśnie i gesty nieprzyjaźni, to Sobór apeluje, aby o nich zapomnieć i pracować usilnie nad wzajemnym zrozumieniem, by w ten sposób, ze względu na wszystkich ludzi, razem ochraniać i wspierać sprawiedliwość społeczną, wartości moralne, pokój i wolność4. Po kilkudziesięciu latach od powstania deklaracji widzimy, że nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Radykalizm wielu ugrupowań islamskich, wśród których możemy znaleźć także takie, które sprawują całkowitą władzą lub współrządzą islamskimi krajami, wciąż narasta. Przyczynami tego utrzymującego się konfliktu nie są zjawiska przejściowe, jak dwunastowieczny przypływ wiary w chrześcijaństwie czy dwudziestowieczny muzułmański fundamentalizm. Wypływają one z natury obu religii i opartych na nich cywilizacjach. Z jednej strony konflikt wynikał z różnicy między przede wszystkim muzułmańską koncepcją życia jednoczącego religie i politykę i wykraczającego poza nie, a chrześcijańskim pojęciem odrębnych domen Boga i cesarza. Konflikt miał także swoje źródła w podobieństwach. Obie religie są monoteistyczne, co powoduje że niełatwo przyjmują nowe bóstwa. Ujmują też świat w kategoriach „oni” i „my”. Obie są uniwersalistyczne, każda pretenduje do miana tej jedynej prawdziwej, odpowiedniej dla wszystkich ludzi5. Te i inne przyczyny sprawiły, że obie cywilizacje pozostają w konflikcie od wielu wieków. Należy jednak zauważyć, że dwubiegunowy system relacji polityczno-ekonomicznych sprawiał, że wymiar religijny był uznawany przez wielkich aktorów światowej polityki za marginalny. W epoce postsoborowej, która zarazem była końcem epoki postkolonialnej, tak na Zachodzie jak i na muzułmańskim Wschodzie, dominowały idee laickiego lub jawnie ateistycznego socjalizmu w konfrontacji z neutralnie religijnymi lub materialistycznymi ideami kapitalizmu. Zbudowane na nich ideologie stanowiły próby tworzenia społeczeństw powszechnego dobrobytu w ramach dwóch rywalizujących o światową dominację systemów polityczno-ekonomicznych: sowieckiego komunizmu i amerykańskiego kapitalizmu6. Z tym faktem wiąże się brak zainteresowania opublikowanym na soborze listem wśród społeczności islamskiej. Po uwolnieniu się z kolonializmu przywódcy byli bardziej zainteresowani politycznym zagospodarowaniem świeżo odzyskanej wolności niż prowadzeniem z katolickimi duchownymi teologicznych debat. Od samego początku dialog religijny ze światem islamu był więc naznaczony głęboką asymetrią. Jedną z innych ważnych przyczyn braku szerszego odzewu na apel o wzajemne otwarcie i dialog była wielowiekowa nieufność świata muzułmańskiego wobec chrześcijaństwa i w ogóle Zachodu, kojarzących się przeciętnemu muzułmaninowi z nie tak dawno odrzuconym jarzmem upokarzającej kolonialnej okupacji. Od 1979 r. nastąpiło stopniowe upolitycznianie się wymiaru religijnego w dwóch podstawowych nurtach islamu: sunnizmie i szyizmie, czego konsekwencją było pojawienie się w krajach muzułmańskich radykalnych ruchów polityczno-społecznych (najbardziej znane to sunniccy Bracia Muzułmańcy i szyicka Partia Boga oraz wiele innych) określanych terminem „islamizm”, który został trafnie zdefiniowany przez Maxima Rodinsona jako „dążenie do rozwiązywania środkami religijnymi wszystkich problemów społecznych i politycznych z równoczesnym odbudowywaniem integralności prawd religijnych”
Organizacje utworzone według logiki islamizmu od początku deklarowały swą wrogość wobec cywilizacji Zachodu, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych. To nastawienie wzmocniło się po załamaniu dwubiegunowego globalnego systemu relacji międzynarodowych i wyłonieniu się USA jako jedynego zwycięzcy w polityczno-ekonomicznej wojnie z imperium sowieckim. Pierwsza wojna w Zatoce Perskiej w 1990 r. potwierdziła zdolność USA do pełnienia roli jedynego imperium w skali całego globu. Dla wszystkich muzułmanów, a zwłaszcza islamistów, ta nowo powstała sytuacja geopolityczna stanowiła wielkie upokorzenie, bo wzmacniała poczucie bycia kolonizowanym na nowo, nie tylko w wymiarze militarnym, ale również, a może przede wszystkim, kulturowym i cywilizacyjnym. Islamistom na skutek umiejętnie prowadzonych socjotechnicznych kampanii propagandowych udało się przekonać większość zwykłych muzułmanów, w tym zwłaszcza arabskich, by zaczęli uznawać się za niewinne ofiary narzuconego im z zewnątrz, przez świat Zachodu, systemu opresji.
Na reakcję najbardziej rewolucyjnie nastawionej części świata islamskiego nie trzeba było długo czekać. Seria spektakularnych ataków przeprowadzonych przez islamistów zapoczątkowała fazę terroru w podszytych od zawsze nieufnością relacjach między Zachodem a islamem. Atak 11 IX 2001 r. na WTC w Nowym Jorku był jej apogeum. Terrorowi towarzyszył zmasowany, ideologiczny atak islamistów nie tylko na zachodnie instytucje i struktury państwowe, ale również na otwarte na dialog z kulturą Zachodu elity muzułmańskie, których wzywania do rozsądku i spokoju były skutecznie zagłuszane medialnymi kampaniami na rzecz obrony poniżanych, obrażanych, cierpiących i eksploatowanych przez świat Zachodu muzułmanów. Ta ideologiczna kampania oskarżania Zachodu o atak na islam trwa do dzisiaj nie tylko w mass mediach. Może się o tym praktycznie przekonać każdy, kto mieszka w którymś z arabskich krajów Bliskiego Wschodu, np. w Egipcie. Wystarczy wyjść na ulicę, posłuchać co piątkowego kazania hudby, w obojętnie którym z tysięcy kairskich meczetów. Zwykle zawarte w niej przesłanie dalekie jest od tolerancji wobec inaczej wierzących czy inaczej myślących, nie mówiąc o pojednaniu z nimi czy ich akceptacji. Podobnie jest w wielu innych muzułmańskich krajach. Głosy niewielu muzułmańskich intelektualistów, wzywających do bardziej obiektywnej oceny Zachodu i kontunuowania rozpoczętego dialogu z przedstawicielami chrześcijaństwa czy w ogóle Zachodu, szukania porozumienia i zrozumienia między-kulturowego ginęły w zgiełku coraz bardziej rozpowszechnianej bojowej demagogii.
Po 11 IX 2001 r. fundamentalistyczny, ekstremalny i fanatyczny nurt islamu, którego globalną kwintesencją stała się słynna, na poły wirtualna organizacja Al-Kaida, zaczął coraz mocniej kształtować relacje między cywilizacją Zachodu a cywilizacją islamu. Islamistom udało się coraz skuteczniej spychać zwolenników dialogu religijnego, czy dialogu w ogóle, do defensywy, tak po stronie chrześcijańskiej, jak i muzułmańskiej7. Zachód jako jedyna z cywilizacji miał przemożny, a niekiedy niszczycielski wpływ na wszystkie inne. Relacja między siłą i kulturą Zachodu a siłą i kulturą innych cywilizacji to najbardziej znamienna cecha współczesnego świata. W miarę jak inne cywilizacje rosną w siłę, zachodnia kultura traci na atrakcyjności. Narody z innych kręgów kulturowych mają coraz głębsze poczucie związku ze swymi rodzimymi kulturami i pokładają w nich zaufanie. Stąd centralnym problemem w stosunkach między Zachodem a resztą jest niewspółmierność między zamiarami Zachodu (zwłaszcza Ameryki), który stara się propagować swoją uniwersalną kulturę, a jego coraz słabszymi możliwościami w tym względzie8.
Co więcej, w tej sytuacji, wobec braku adekwatnej reakcji w odpowiedzi na rosnącą agresję propagandy islamistów można zaobserwować początki tworzenia się w niektórych krajach Europy Zachodniej, na razie bardzo spontanicznego i nie bardzo zorganizowanego, społecznego ruchu samoobrony przed islamizmem. Europę (subcywilizację cywilizacji Zachodu) zamieszkuje bowiem wielomilionowa społeczność muzułmańska, obca cywilizacyjnie, posługująca się – używając definicji Feliksa Konecznego – inną metodą ustroju życia zbiorowego. Jej obecność niesie ze sobą nowe korzyści i zagrożenia, będąc wyzwaniem dla polityki państw Unii oraz jej bezpieczeństwa. Mające wysoki potencjał (choć przy relatywnie zmniejszającej się liczbie ludności) kraje Zachodu są (w omawianym tu przeze mnie zakresie) punktem docelowym migracji, jednocześnie presja demograficzna w krajach muzułmańskich skłania – przy braku możliwości innych form ekspansji – do przenoszenia się do wysoko rozwiniętych społeczeństw. Owo strukturalne dopasowanie się może być potęgowane bądź hamowane przez politykę imigracyjną państw, które często muszą godzić ze sobą racje ekonomiczne i polityczne9.
- S. Huntington „Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego” s.21 ↩
- S. Huntington „Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego” s.310 ↩
- Wtorek R. Przegląd powszechny 11/2006 ↩
- Wtorek R. Przegląd powszechny 11/2006 ↩
- S. Huntington „Zderzenie cywilizacji” s.360 ↩
- Wtorek R. Przegląd powszechny 11/2006 ↩
- Wtorek R. Przegląd powszechny 11/2006 ↩
- S. Huntington „Rzeczpospolita” – 2001.09.15 ↩
- http://piotrpienkowski.salon24.pl/57105,imigranci-w-europie-wyzwanie-cywilizacyjne ↩