Niedawno na łamach portalu pojawił się tekst Ziemowita Sochy dotyczący naszych sportowców. Autor w swojej publikacji rozważał trafność modelu statystycznego autorstwa Stephena Levitta. Czy rzeczywiście stan gospodarki, system demokratyczny i siła patriotyzmu sportowego przekładają się na medale? Funkcjonowanie federacji i związków sportowych ucieka poza ramy instytucji demokratycznych. Nie musi to oznaczać ich nieskuteczności. Istotnym elementem umożliwiającym sukces sportowy na arenie międzynarodowej w trakcie imprez rangi mistrzowskiej jest sprawny proces rekrutacji reprezentantów spośród sportowców uprawiających daną dyscyplinę. Imprezy rangi mistrzowskiej bardzo często mają charakter imprezy docelowej. Pod występ na Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Europy czy Igrzyska Olimpijskie tworzy się kilkuletnie projekty przygotowawcze poszczególnych zawodników czy drużyn. Wiążą się one z najwyższym prestiżem, często też ograniczają wpływ innych czynników (jak reklamodawcy, sponsorzy) na przebieg rywalizacji i co w przypadku omawianego zagadnienia – opierają się na wyróżnieniu narodowym poszczególnych zawodników.
Potrzeba instytucjonalizacji procesu rekrutacji reprezentantów
Czynniki związane z rekrutacją często mają zinstytucjonalizowany charakter tj. przygotowane schematy wymagań wobec zawodników, jakim musi sprostać by mógł być reprezentantem kraju. Oczywiście podstawą do występowania instytucjonalnych reguł jest istnienie zinstytucjonalizowanych struktur odpowiadających za ich powstanie i przestrzeganie. Wspominam o tym, dlatego że właściwie brak zinstytucjonalizowania na poziomie związków krajowych stwarza pole do popisu ludzkiej wyobraźni. Występowanie jako reprezentant danego państwa na imprezie rangi mistrzowskiej może przybierać czasem dość groteskową formę dla całej sytuacji z punktu widzenia sportu wyczynowego. Jest to również pewne zderzenie zasad, jakimi posługiwał się świat sportu starożytnej Grecji oraz jakimi kieruje się sport w wydaniu współczesnego ruchu olimpijskiego. W starożytnych zawodach liczył się tylko zwycięzca, jemu stawiano pomniki, opiewano w utworach poetyckich, jego stawiano w świetle chwały – każdy kolejny zawodnik był przegrany i nie było miejsca na jakąkolwiek dumę związaną z jego występem [Łanowski 2000: 153]. Współczesny ruch olimpijski za jego założycielem baronem Pierrem de Coubertinem premiuje sukces najlepszej trójki, zaś już paradoksalny charakter w zderzeniu ze starożytnością przyjmuje hasło, że liczy się udział, a nie wynik. To wątpliwe dla sportu wyczynowego powiedzenie otwiera furtkę tak barwnym postaciom jak brytyjski „Orzeł” czy Śnieżna Pantera.
Eddie „Orzeł” Edwards to brytyjski „skoczek narciarski” słynący ze skakania w okularach. Wcześniej próbował swoich sił w innych dyscyplinach. Udał mu się wystąpić na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Calgary w 1988 roku jako skoczkowi narciarskiemu. Zajmując ostatecznie 56 miejsce – przedostatnie, gdyż ostatni rywal złamał nogę. Dzięki swoim „wynikom” zdobył popularność przekładającą się na podpisanie kontraktów reklamowych.
Kwame Nkrumah-Acheampong znany również jako Śnieżna Pantera narciarz alpejski z Ghany. Jego pseudonim powstał ze względu na wygląd kostiumu (biały w łaty). Nkrumah-Acheampong urodził się w Glasgow gdzie studiował jego ojciec. Sztukę jazdy na nartach opanowywał w Snow Zone w Milton Keynes (zadaszony ośrodek 75 km od Londynu), w którym pracował.
Istnienie struktury organizacji krajowej jest czynnikiem ukrócającym takie praktyki, choć barwne są one wydarzeniami z poziomu medialnych ciekawostek. Przynoszą rozgłos samym zawodnikom, lecz nie dają oczekiwanego prestiżu państwom podpisującym się pod ich występami gdyż ukazują słabą organizację wewnętrzną lub jej brak w danej dyscyplinie sportu. Tym bardziej trudno po takich występach oczekiwać wybitnych wyników sportowych.
Warto zatem skupić się na zinstytucjonalizowanych formach rekrutacji reprezentantów kraju. Instytucjonalizm polega na stworzeniu standardów dostosowanych do danej dyscypliny. Ponadto istnieją dodatkowe obostrzenia od federacji światowej (kontynentalnej, regionalnej). Zazwyczaj dotyczą one maksymalnej ilości zawodników reprezentujących dane państwo na określonych zawodach. Limity dostosowane są do specyfiki zawodów oraz dyscypliny i trudno było by je porównywać między sobą. Jednak jednym z podstawowych wymagań jest osiągnięcie minimalnego poziomu sportowego. Często takie minima była wprowadzane ze względu na opisaną wyżej praktykę występowania osób wykorzystujących brak reprezentacji swojego kraju w danej dyscyplinie w celu zaistnienia medialnego. Zdobycie określonego wyniku może być jednak niewystarczające, by uzyskać prawo wyjazdu na daną imprezę. Jeśli jakieś państwo ma wielu sportowców, którzy osiągną określone minima musi wybrać spośród nich ograniczoną liczbę. Powszechną praktyką jest umożliwianie startu w ilości równej liczbie nagradzanych miejsc tj. 3, dodatkowo reprezentacja państwa, z którego wywodzi się poprzedni zdobywca tytułu może wystawić jednego zawodnika więcej, pod warunkiem, że startuje on w tych zawodach. Ma to na celu umożliwienie mistrzowi bronienie tytułu nawet, jeśli w danym czasie nie spełnił minimów kwalifikacyjnych.
Zupełnie innych charakter mają ograniczenia w sportach drużynowych. Nałożone tam limity związane są z ilością graczy potrzebnych do przeprowadzenia rozgrywki oraz zawodników rezerwowych. Liczba ta jest stała, zaś federacje nie nakładają na poszczególnych zawodników, żadnych limitów dotyczących ich poziomu sportowego. Uczestnictwo drużyny w imprezie rangi mistrzowskiej jest uzależnione od osiągniętych przez nią wyników w ramach rozgrywek kwalifikacyjnych. Częstą praktyką jest wyłączenie z rozgrywek eliminacyjnych drużyny państwa/państw, w których odbywać się będą rozgrywki finałowe lub w przypadku uznawania za kwalifikacje turniejów niższej rangi nie wliczanie drużyny gospodarza/gospodarzy turnieju finałowego do klasyfikacji związanej z uzyskiwaniem kwalifikacji.
Skład osobowy stanowiący reprezentację danego państwa może różnić się nawet w 100% od tego, który kwalifikację zdobył i to zarówno w wymiarze zawodników jak i sztabu szkoleniowego, czy zaplecza działaczy tak jak miało to miejsce w przypadku reprezentacji Polski w beachsoccerze, gdy reprezentacja organizowana wokół Polskiej Federacji Beachsoccera została zastąpiona zupełnie inną stworzoną w ramach struktur Polskiego Związku Piłki Nożnej. Organizatorzy turnieju finałowego mieli spory problem, gdy na mistrzostwach pojawiły się dwie (!) reprezentacje Polski.
Jeszcze inne dyscypliny stanowią wariant pośredni, czy będąc bardziej precyzyjnym wariant mieszany. W ramach tego typu zawodnicy zdobywają kwalifikację dla państwa, a później przedstawiciele związków sportowych decydują, kto dane miejsce obsadzi w trakcie samych już zawodów. W takim systemie zdarza się, że jeden zawodnik zdobywa kilka miejsc kwalifikacyjnych, dzięki czemu na zawody rangi mistrzowskiej mogą pojechać inni zawodnicy korzystając z nie swoich osiągnięć. Zdarzają się również przypadki, gdy zawodnik, który zdobył miejsce na imprezę o randze mistrzowskiej nie jedzie na nią, ponieważ przedstawiciele związku nominowali na to miejsce innego zawodnika, który nie uzyskał premiowanego miejsca. Może to prowadzić do konfliktów wewnątrz danego związku, zaś przyczyną jest dopuszczenie do głosu poza sportowe kryteria w rekrutacji zawodników do reprezentacji państwowych. Należy pamiętać, że systemy rekrutacji są wewnętrzną sprawą związków krajowych, jeśli zawodnik spełnia kryteria formalne wyznaczone przez federację światową, których rola ogranicza się jedynie do przyjęcia nominacji związków krajowych danej dyscypliny sportu. Wspomnianymi wymogami formalnymi mogą być takie czynniki jak wiek czy przynależność państwową. W sporcie profesjonalnym należy pamiętać o wymogu sprawności zdrowotnej, czyli dopuszczeniu zawodnika do rywalizacji sportowej przez lekarza specjalistę stwierdzającego brak przeciwwskazań do wykonywania wysiłku fizycznego na wzmożonym poziomie.
Cały system, aby sprawnie funkcjonować musi opierać się na szkoleniu młodzieży. Jeśli nie chcemy, aby Polskę reprezentowali sportowcy walczący o medale musimy mieć pulę zawodników, z których będziemy wybierać najlepszych. W innym wypadku możemy doczekać się „kreatywnych” sporowców, którzy dołączą do panteonu światowych ciekawostek tuż obok Eddiego „Orła” Edwardsa i Kwame Nkrumah-Acheampongu.
Łatanie systemu?
Poza „klasycznym” systemem rekrutacji opisanym powyżej koniecznym wydaje się kilka słów o zjawisku nie nowym, lecz nasilającym się we współczesnym sporcie. Mowa tu o wzbudzających kontrowersje pomysłach związanych z rekrutacją na skróty, najczęściej związanych ze zmianą obywatelstwa danego sportowca.
Wbrew powszechnej wiedzy nie jest to problem nowy w świecie sportu. Czasy II Wojny Światowej stają się wielkim wyzwaniem związanym z poczuciem „obywatelstwa” dla sportowców. Powołam się na najbardziej znany przykład Ernesta Wilimowskiego, reprezentanta Polski na mundialu w 1938 roku. Wilimowski zgodził się grać dla reprezentacji III Rzeszy. Jakie więc były jego przekonania co do własnej narodowości? Otóż Wilimowski uważał się za Ślązaka. Możliwość wyboru nowego obywatelstwa była zjawiskiem dotykającym wielu polskich sportowców. Dodatkowo wywierano presje choćby poprzez restrykcyjne zakazy uprawiania sportu przez Polaków na okupowanych terenach. Nie chodziło tylko o reprezentowanie, ale o możliwość oficjalnego uprawiania jakiejkolwiek dyscypliny sportu. Istniał sport zakonspirowany, lecz jego uprawianie było ograniczone warunkami okupacyjnymi, brakiem bezpiecznych miejsc czy sprzętu, kalendarium takich wydarzeń z II Wojny Światowej (Tuszyński 2002: 7-9).
Oczywiście to nie II Wojna Światowa wywołała problem wyboru obywatelstwa przez danego sportowca. Złota medalistka Igrzysk Olimpijskich z 1932 roku w Los Angeles Stanisława Walasiewiczówna-Olson urodziła się 3 IV 1911 roku we wsi Wierzchowina, ale już jako kilkumiesięczne dziecko wyemigrowała wraz z rodzicami do USA i zamieszkał w Cleveland. Tam jako Stella Walsh uzyskała eliminację olimpijską na igrzyska w 1928 roku w biegu na 100 metrów do reprezentacji USA. Nie uczestniczyła w tych zawodach, gdyż nie posiadała obywatelstwa USA, nie można było jej wówczas nadać tego obywatelstwa, ponieważ nie była pełnoletnia, zaś ówczesne przepisy wymagały od osoby ubiegającej się o obywatelstwo USA ukończenia 21. roku życia (Michalski 2007: 149). W 1929 roku przyjechała do Polski – zauważona na jednych z zwodów została zaproszona do reprezentacji Polski debiutując w niej 28 VII 1929 roku w meczu Polska-Austria. Gdy zbliżały się IO w Los Angeles amerykańskie środowisko lekkoatletyczne liczyło na złoty medal Walsh dla USA. Jednak zawodniczka nie mogąc znaleźć pracy w Stanach na 24 godziny przed nadaniem jej obywatelstwa USA przyjęła ofertę pracy w konsulacie Polski w Nowym Jorku i postanowiła startować w barwach Polski (tamże: 150)
Warto zwrócić uwagę, że sprawa zmiany obywatelstwa nie jest zjawiskiem dotyczącym tylko sportu współczesnego. Pierwszym znanym zawodnikiem, który dokonał tzw. transferu reprezentacyjnego jest Astylso z Krotony wygrywając w Olimpii w zawodach 73 (488 rok p.n.e.) 74 (484 rok p.n.e) wygrywając zawody 75 olimpiady (480 rok p.n.e.) reprezentował już barwy Syrakuzy, a nie Krotony. Wygrał także bieg w zbroi w zawodach 77 olimpiady (476 p.n.e) (Łanowski 2000: 121.) Astylos z całą pewnością był najlepszym sportowcem w starożytności, który wpisuje się w nurt migracji i zmiany obywatelstwa, czy jedynym niestety nie wiadomo, gdyż literatura dotycząca sportu z tego okresu skupia się raczej na opisie samych dyscyplin, walki i zwycięzców nie poświęcając zbyt wiele uwagi „niegodnemu zachowaniu”.
Moglibyśmy wymienić dwie perspektyw związane z migracjami sportowców. Pierwsza dotyczy oddolnej sytuacji danego zawodnika. Migracja może dokonywać się na tle ekonomicznym, politycznym, rodzinnym itd. Druga perspektywa ma charakter odgórny/systemowy. Mowa tu o swoistej nadprodukcji zawodników w jednej dyscyplinie sportowej i transfer sportowców dobrych, lecz nie wybitnych. Wybitni pozostają w swoim ojczystym kraju i mają realne szanse na reprezentowanie go na arenie międzynarodowej. Można przywołać tu transfer chińskich tenisistów stołowych, leczy to samo zjawisko dotyczy USA i koszykówki, piłkarzy nożnych wychowanych w Brazylii, czy też biegaczy długodystansowych pochodzenia marokańskiego i kenijskiego.
Nie tylko sportowcy
Jest co najmniej jeszcze jeden kontekst, do którego należałoby się odnieść, aby wychodząc poza tytułowe ujęcie zagadnienia odnaleźć schematy opisujące jego przebieg. Chodzi o wymiar osobowy jednostki, której migracja dotyczy. Środowisko sportowe to nie tylko sportowcy, ale także trenerzy, działacze i kibice. Jest ono odmienne od zjawiska migracji samych sportowców. Zawieszając kibiców chciałbym pokrótce przedstawić tę odmienność. Otóż w przeciwieństwie do sportowców – migracja trenerów i działaczy, a także ich praca na rzecz sportowego sukcesu innego państwa nie wiąże się z obowiązkiem zmiany obywatelstwa.
Niezależnie od przyczyn opuszczenia Polski polscy trenerzy i działacze, którzy osiągnęli sukces za granicą łączy dość istotne uwarunkowanie. Większość z nich trafiała na dyscyplinę, która była bardzo słabo rozwinięta w danym kraju i wykorzystując umiejętności nabyte w Polsce dawali podwaliny pod rozwój danej dyscypliny dzięki czemu traktowani byli i są nadal jako twórcy sukcesów narodowych innych państw, a często te dokonania nie są znane w Polsce. Za przykłady takich sytuacji mogą posłużyć trenerzy piłkarscy tacy jak Jacek Gmoch i Kazimierz Górski (w Grecji), Henryk Kasperczak, ale również były kapitan i trener Realu Madryt w siatkówce, dwukrotny mistrz Hiszpanii Kazimierz Tylko-Dobrzański (Bąk 2007: 28), trener kadry narodowej USA w kolarstwie szosowym w latach 1984-1988 i Kanady w latach 1989-1993 Walter Gołębiewski (Gołębiewski 2007: 93) czy choćby pisarz, autor m.in. „Szkiców piórkiem” protoplasta modelarstwa w Gwatemali, trener i opiekun reprezentacji Gwatemali na zawodach międzynarodowych Andrzej Bobkowski (Bambrowicz 2007: 34). Ostatnim przykładem takiej sytuacji jest trener norweskich szpadzistów – Mariusz Piasecki. Jego syn Bartosz Piasecki wystąpił na zakończonych przeszło miesiąc temu Igrzyskach Olimpijskich w Londynie zdobywając srebrny medal. Przegrał on w finale z szpady z Wenezuelczykiem Rubenem Limardo Gasconem, który na co dzień trenuje w Piaście Gliwice a mieszka w Łodzi. Obaj zawodnicy mają we własnych biografiach wystarczająco dużo powiązań z Polską, by być łakomym kąskiem dla działaczy łatających dziury w systemie. Transferu narodowościowego najczęściej dokonuje się wcześniej, gdy zawodnik jest na progu kariery i nie ma jeszcze na koncie sukcesów w dorosłym sporcie.
Podsumowanie
Czy system „na skróty” jest słuszny i może zastąpić „klasyczną” rekrutację sportowców podbudowaną sprawnym systemem szkolenia młodzieży? Działacze rozliczani (o ile struktury związku lub federacji działają prawidłowo) są z efektów, a te najczęściej utożsamiamy z medalami. Poszukiwanie szybkich rozwiązań ma charakter uzupełniający i nie da się nimi naprawić wad w systemie szkolenia młodzieży. Jeśli chcemy medali możemy powielić wariant brytyjski – niezwykle skuteczny, ale również niezwykle krzywdzący. Poprzedzony analizą szans medalowych skupił finansowanie na wybranych dyscyplinach olimpijskich. W efekcie Brytyjczycy zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej zdobywając 29 złotych krążków na ostatnich igrzyskach, których byli gospodarzem. Jeszcze 16 lat temu w Atlancie zdobyli tylko jeden złoty medal. Jednak dyscypliny, w których szansa medalowa została oceniona jako mniejsza poziom finansowania z całą pewnością nie zaspokaja potrzeb zawodników i sztabów przygotowawczych. Pytanie komu w Polsce chcielibyśmy dać dodatkowe fundusz na przygotowanie sportowców do najważniejszych igrzysk musielibyśmy poprzedzić pytaniem z czyjej puli te środki zabierzemy.
Wydaje się jednak, że podjęcie decyzji na jaki model powinien obrać Polski sport musimy poprzedzić inną dyskusją. W tej chwili nie mamy określonych priorytetów. Rozwiązania mogą być skuteczne jedynie przy jasno określonych celach. Zatem zanim zaczniemy naprawiać polski sport postawmy sobie to pytanie. We współczesnym świecie sportu wygranie jednego prestiżowego krążka może przynieść nam więcej chwały niż ich większej ilości w mniej znanych dyscyplinach. Może zamiast krążków powinniśmy stawiać sobie za cel materialny sukces naszych zawodników i skupić się tylko na tych dyscyplinach, które przynoszą korzyści ekonomiczne. Może wreszcie winniśmy spojrzeć na sport z perspektywy niemal sprzed wieku, gdy Florian Znaniecki opisywał go jako element kształcący nie tylko fizyczny, ale również po należytym udoskonaleniu (…) mogą stać się głównymi składnikami funkcji społecznych (Znaniecki 1973: 349). Choć powyższe cele mogą ze sobą współgrać, to istotnym jest określenie dominującego, na rzecz którego skupilibyśmy się my wszyscy jako społeczeństwo, a nie tylko wybrani lub nadani z góry działacze.
Literatura:
Bąk G., Krakowianin w Madrycie. Kazimierz Tylko-Dobrzański – żołnierz, radiowiec i sportowiec w: Rodacy na stadionach Świata pod red. Agaty Judyckiej, Zbigniewa Judyckiego, Kielce, 2007
Bambrowicz O., Andrzeja Bobkowskiego świat modeli latających w: Rodacy na stadionach Świata pod red. Agaty Judyckiej, Zbigniewa Judyckiego, Kielce, 2007
Gołębiewski W., Kolarstwo szosowe w USA i Kanadzie w latach 1984-1993. Z doświadczeń trenera kadry narodowej USA i Kanady w: Rodacy na stadionach Świata pod red. Agaty Judyckiej, Zbigniewa Judyckiego, Kielce, 2007
Łanowski J., Święte igrzyska olimpijskie, Poznań, 2000
Michalski C., Stanisława Walasiewiczówna-Olson – legenda polsko-amerykańskiego sportu w: Rodacy na stadionach Świata pod red. Agaty Judyckiej, Zbigniewa Judyckiego, Kielce, 2007
Tuszyński B., Za cenę życia. Sport Polski walczącej 1939-1945, Warszawa, 2002
Znaniecki F., Socjologa wychowania. Tom II Urabianie osoby wychowanka, Warszawa, 1973