A Co Tam pAnie w polityce?


A Co Tam pAnie w polityce?

Chińczyki trzymają się mocno. Nie tylko Chiny nie muszą się bać protestów internautów. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia polski rząd również nie ma się czego obawiać. W jakich perspektywach należałoby spoglądać na ostatnie wydarzenia związane z planowanym na 26 I podpisaniem umowy handlowej, która portafiła wzbudzić tak ogromny opór wśród części społeczeństwa? Próba wpisania bieżących wydarzeń w przełom internetu jako narzędzia mogącego być podstawą dla ruchów społecznych czy nawet rewolucji byłby nadinterpretacją konsekwencji, których nie mamy i które prawdopodobnie nie nastąpią.

Wydarzeniami, które miały stanowić przełom w budowaniu społecznych więzi w świecie wirtualnym były 'rewolucje’ w krajach afrykańskich, które mogliśmy obserwować niemal rok temu. Na ile informacje medialne odzwierciedlały rzeczywistość jakoby wyjście ludzi na ulice było pochodną ich umówiania się w internecie. Ilość fanów danego wydarzenia nie jest wprost przekładalna na jego realny kształt. Tak naprawdę nikt nawet nie postarał się zweryfikować ile spośród osób wirtualnie podpisujących się uczestniczyło w danych wydarzeniach lub ile z nich miało na to realne szanse, gdyż możliwość podpsania się jest uwarunkowana dostępem do sieci, zaś obecność na ulicy od wielu popierający wymagałaby przejechania set lub tysięcy kilometrów. Bliskość relacji politycznych w świecie wirtualnym wymaga dodatkowych wysiłków, aby była przekładalna na porównywalną bliskość w świecie realnym. Proces globalizacji ułatwia również realizację, poprzez łatwiejszy dostęp do komunikacji światowej migracje jednostek są o wiele prostsze niż lata temu, jednak realizacja 'potrzeby pomocy’ jest realizowane za pomocą kliknięcia. Nie przekłada się na realną pomoc jednostek bezpośrednio dotkniętych danym konfliktem. Dalej też nie rozstrzygnęło się jaki jest kierunek państw objętych wyżej wspomnianymi rewolucjami. Mechanizm powielający się w tych wydarzeniach kształtował się następująco: obalenia dotychczasowej władzy – euforia – próby zbudowania nowego porządku – chaos – walki zewnętrzne – nowe elity. Przy czym należy zwrócić uwagę, że ostatni element nie jest gwarantem nowego porządku, który byłby różny od stanu sprzed 'rewolucji’. Wirtualny świat zaangażowany w przebieg wydarzeń jest zadowolny z dokonania się zmiany nie zwracając uwagi na to czy owa 'zmiana’ rzeczywiście buduje nowy ład społeczny, skąd wywodzą się nowe elity, jakie konsekwencje ponieśli najbardziej zaangażowani oraz jaki jest kierunek rozwoju nowego porządku.

Podobnie pozorny związek wirtualnej aktywności z realnymi działaniami ma powstały dość niedawno ruch obużonych, który w rzeczywistości stanowi jedynie obranie nowej – niezaangażowanej politycznie nazwy przez środowiska z okolic ruchów skrajnej lewicy i anarchistów, co już definitywnie było można obserwować w czasie ich ostatniego dziania na placu Świętego Piotra.

Obecne wydarzenia w Polsce jak do tej pory wymykają się podonym mechanizmom. Powielają one jednak inne, które możemy obserwować od kilku lat w naszej przestrzeni społecznej. Działania polegające na wykluczeniu poszczególnych kategorii społecznych. Mają one charakter zdecydowanego skonfliktowania się ze kategorią osób definiowaną ze względu na jedną, silnie łączącą ich cechę. Jednakże budowanie konfliktu nie łączy się z wykluczeniem wszytskich jednostek danej kategorii, lecz opiera się o negowanie postaw skrajnych, często będących na pograniczu aktualnie obowiązujacego prawa. Ten ostatni element jest o tyle istotny o ile wzmożenie kontroli instytucji państwowych może czasowo zwiększyć karalność danej populacji tym samym prezentując nasilenie 'patologiczności’ danego obszaru życia społecznego stanowiącego tym samym podstawę do wzmożonych i konsekwentnych działań mających na celu walkę z tak wykreowaną 'patologią’. Odwołując się do elementów skrajnych, zinterioryzowanych przez najbardziej zagożałych uczestników danej kategorii można zbudować oś podziału wewnętrz tej populacji. Właśnie takim działaniem dokonuje się podział na 'normalnych’ w których imieniu władza podejmuje walkę z 'patologiami’ mającymi być udziałem 'fanatyków’. 'Fanatycy’ stając się kategorią wykluczonych przekształaca się w zbiorowość społeczną, czuje coraz mocniejsze więzi, zaczyna się samoorganizować i dokonują realnych działań opozycyjnych wobec powstałemu wykluczeniu. Jednakże umiejętność zbudowania narracji 'normalnej większości’ sprawia, że ich funkcjonowanie w przestrzeni publicznej jest odbierana w postaci skrajnych, opozycyjnych wobec większości czym potwierdza 'fanatyczność’ własnego środowiska w percepcji 'normalnych’ i legitymizuje działania mające na celu ich wyeliminowanie.

Takimi zbiorowościami w ciągu ostatnich kilku lat stali się ludzie starsi o konserwatywnych poglądach, którym przypięto łatkę moherów. Kolejene osie wykluczenia dokonały się wobec kreowanych medialnie 'oszołomów z Krakowskiego Przedmieścia’. Również w tym przypadku udało się dokonać podziału wewnątrz zbiorowosći osób wierzących. Ukazuje to skuteczność wyżej wspomnianego mechanizmu tworzącego podziały poprzez stygmatyzację, a następnie wykreowanie konfliktu pomiędzy 'normalnymi’ a 'fanatykami’. Działaniami ukazującymi 'patologiczność fanatyków’ mogą być zatem tak proste działania jak wypisywanie mandatów przez straż miejską za stawianie zniczy czy składanie kwiatów, które w obrazie medialnym stają się notorycznym łamaniem prawa w imię wartości 'obcych normalnej większości’ społeczeństwa, w której to imieniu władza stara się budować porządek. Kolejną zbiorowością stali się kibice piłkarscy. Tu również dokonano podziału wewnątrz społeczności trybun na fanatyków (głównie ruch ultras), którym przypisano miano bandytów pomiomo, iż statystyki przygotowywane przez PZPN i policję ukazują, że ilość przestępstw związanych z meczami piłkarskimi od kilku lat regularnie spada. Opozycynie wobec kiboli byli 'normalni’ kibice, których znaleziono wśród jednostek, które w socjologii sportu identyfikuje się jako kibiców konsumentów mających o wiele niższy poziom przywiązania do wartości budowanych wobec wydarzeń sportowych i potrafiących zmieniać własne sympatie wraz z sukcesami lub porażkami danej drużyny. Powyższy brak interioryzacji wartości stadionowych – interioryzacja tych wartości jest udziałem kibiców tradycyjnych – jest powodem, dla którego kibice konsumenci są mniej stabilni w swoich poczynaniach. Ten sam brak stabilności staje się przyczyną, dla której zgadzają się oni z działaniami instytucji władzy wykluczającej 'fanatyków’ i tworzącej nową przestrzeń tylko dla 'normalnych’. Podobnie jak na Krakowskim Przedmieściu wywołano przestępczy charakter działań kibiców, głównie wykorzystując do tego mandaty za udział w nielegalnych zgromadzeniach czego dobitnym przekładem był Białystok.

W powyżej wspomnianych sytuacjach wykluczone kategorie stworzyły własne środowiska podejmujące realne działania. Mają one sympatyzujących z nimi przedstawicieli w parlamencie, potrafią przygotowywać obywatelskie projekty ustaw czy zebrać poparcie społeczne pod takimi inicjatywami (m.in. propozycja OZSK i Fundacji Republikańskiej dotycząca nowych przepisów stadionowych czy inicjatywy w obronie lasów państwowych oraz dotyczących polskiego sektora paliwowego). Te inicjatywy są skazane na niepowodzenie nie ze względu na brak poparcia społecznego, ale środowisko z jakiego się wywodzi. Wykluczone zbiorowości mają także przychylne im media, jednakże gazety, czasopisma, telewizja albo radio o ile staje po stronie tych zbiorowości o tyle również one ma przypiętą łatkę oszołomstwa, będąc stygmatyzowną i tym samym pozostając medium o charakterze środowiskowym, a dodatkowo utwierdzając 'normalnych’ w skrajnych orientacjach 'fanatyków’.

Aktualne prostesty odbywające się na portalach społecznościowych mają w rzeczywistości charakter środowiskowy. Przyglądając się zaangażowaniu portali typu demotywatory.plkwejk.plczy wykop.pl można powoli zaczynać opisywać kim są protestujący ludzie. Użytkownicy internetu, lubiący korzystać z tych samych portali, dla których głównym źródłem wiedzy jest (również zaangażowana w protest) wikipedia. Osoby te bardzo rzadko szukają źródeł wiedzy, lubią oglądać filmy i seriale przez internet – kolejny punkt zapalny, gdyż ACTA potencjalnie uniemożliwi ten rodzaj spędzania wolnego czasu. Łatwość dostępu łączy się z brakiem krytyki źródeł i oparcie na masowych komunikatach. Zdecydowana większość z tych osób prawdopodobnie nie zapoznała się z treścią zapisów dokonanych pod nazwą ACTA [dotępne np. na http://rebelya.pl/post/700/przeczytaj-projekt-acta-to-by-priorytet-polskie]. Podobnie jak wyżej wspominane kategorie wykluczonych protestujący posiadają własne media. Jednak zapętlenie informacji w internecie głównie utwierdza ich w przekonaniu, że ich działania mają charakter powszechny nie dostrzegając wpadania w pułapkę środowiskowości tym razem wyznaczonej przez dostęp do internetu i korzystanie z wyżej wspomnianych serwisów. Mówimy o kolejnym segmencie społeczeństwa, który przez dziania Anonymous, a tym bardziej przez ich skuteczność właśnie są stygmatyzowani i nabierają charakteru 'fanatyków’. Wypowiedź generała Stanisława Kozieja szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego dotycząca możliwości wprowadzanie stanu wyjątkowego staje się publicznym wypisaniem mandatu i ukazaniem większości społeczeńśtwa przestępczego charakteru 'fanatyków’, z którym należy walczyć. Inną kwestią jest realność takiej deklaracji, gdyż podpisana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w zeszłym roku ustawa [Ustawa z dnia 30 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o stanie wojennym oraz o kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i zasadach jego podległości konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej oraz niektórych innych ustaw] w atrykule 2. głosi W sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni, które nie może być usunięte poprzez użycie zwykłych środków konstytucyjnych, Rada Ministrów może podjąć uchwałę o skierowaniu do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego.Co oznacza, że słowa generała Kozieja mają pełne uzasadnienie na aktualnym gruncie prawa obowiązującego Polsce, gdyż obszar cyberprzestrzeni jest niedookreślono co daje możliwości celowej interpretacji powyżej przytaczanych zapisów.

Przy okazji warto zauważyć, że środowiska powstałe poprzez ich wylkucznie tworzą własną kulturę. Poza wspomnainym mediami, powstają utworu muzyczne, grafiki, debaty, konferencje. Mają one jednak charakter zamknięty ze względu, iż odwołując się do wartości podzielanych i rozumianych jedynie środowiskowo nie są w stanie dotrzeć, a tym bardziej stać się elementem przekonującym 'normalnych’, co czesto jest celem ich powstania. Tym samy środowiska te budują wokół siebie coraz więcej autonomicznych od mainstremowego nurtu dziedzin stając się bardziej samodzielni, ale jednocześnie coraz mocniej utwierdzeni w słuszności własnego postępowania.

Zupełnie innymi kwestiami są same zapisy i potencjalne konsekwencje społeczne wprowadzenie w życie postanowień zawartych w ACTA. Na ile będą one w stanie bronić praw autorskich i czy środowiska twórcze będą miały jakikolwiek wpływ na to kto i w jaki sposób staje się ich rzecznikiem. Również tryb przygotowania tej umowy, negocjacji ma prawo wzbudzać wiele kontrowersji i otwierać pola różnych interpretacji oraz nadinterpretacji spowodowanych złą polityką informacyjną. Być może działanie takie jest celowe mające wywołać obeserwowane właśnie zachowania utwierdzające 'normalnych’ w ich słuszności. Zaniepokojenie użytkowników internetu mogą także wzbudzać roztaczane wizje budowania baz danych na podstawie ich poruszania się po stronach www, co jest już rzeczywistą praktyką wielu portali o charakterze społecznościowym. Nie może również dziwić, że państwo chcąc sprawować funkcję kontrolną nad obywatelami, próbuje zdobywać o nich wiedzę, jednakże słabość instytucji wynika ze sposobu w jaki to następuje oraz wywoływania negatywnych nastrojów w społeczeństwie związanych z podejmowanymi działaniami.

Reasumując, aktualne działania sprzeciwu wobec ACTA nie przyniesie w konsekwencji zablokowania podpisania umowy, której stroną jest Polska, tym bardziej, że wiązałoby się to ze zbyt dużymi stratami Polski na arenie międzynarodowej ukazującej słabość państwa jako partnera relacji geopolitycznych. Wykluczenie kolejnej kategorii społecznej nie wiąże się ze spadkiem poparcia dla obecnie sprawujących władzę pomimo realnych akcji antyrządowych. Podobnie było w przypadku poprzednich wykluczonych zbiorowości. Zaangażowanie kibiców w trakcie ostatniej kampanii wyborczej było odczuwalne, lecz ich prezentacja medialna i reinterpretacja jako aktywność 'fanatyków’ jedynie utwierdzały oficjalną wizję wydarzeń. Co warte podkreślenia zaangażowani w protesty internauci nie odczuwają trwającego właśnie procesu stygmatyzacji i wykluczenia ich poza ramy 'normalności’. Ich działania będąc w zamkniętej pętli informacyjnej utwierdza ich w słuszności, a skuteczność akcji dywersyjnych (Anonymous i być może inni) umacnia 'patologiczny’ charakter ich działań. Co jeszcze istotniejsze wykluczenie wcale nie oznacza, że dane jednostki będące w tej chwili zaangażowane w protesty przestaną popierać władzę. Wyjście na ulicę wymaga zaangażowania w świecie rzeczywistym, która to potrzeba jest po części zaspokajana w świecie wirtualnym. Ponadto w chwili, gdy jednostki orientują się o własnym wykluczeniu, część z nich zmienia własne postawy chcąc wrócić do 'normalnych’. Jeszcze inni będą odczuwali dyskomfort, lecz ich poparcie będzie wynikową innych dziedzin życia. Wykluczeni w jednej przestrzeni pozostają 'normalni’ w innych sferach życia społecznego tym samym ostatecznie identyfikując własny interes z działaniami władzy w różnych obszarach życia społecznego. Pełne wykluczeni dotknie 'fanatyków’, którzy w pełni identyfikują się z daną paletą wartości. W przyszłości, zaś być może skłaniając ich do wspólpracy z innymi wykluczonymi już środowiskami lub tymi, których wyklucznie z 'normalności’ spotka w przyszłości.